I. Miejsce – Patrycja Schneider

Moja przygoda z programem Erasmus miała miejsce na słonecznej Sycylii i trwała dwa miesiące. Był to intensywny okres, który przyniósł mi wiele cennych doświadczeń i niezapomnianych wspomnień. Wyjazd ten był dla mnie prawdziwym wyzwaniem – sama podróż do obcego kraju, konieczność znalezienia mieszkania i przystosowania się do nowego stylu życia.
Sycylia okazała się miejscem pełnym kontrastów – z jednej strony podobnym do Polski, a z drugiej ekstremalnie różnym. Jako osoba bardzo zorganizowana, musiałam nauczyć się funkcjonować w środowisku, gdzie “na wszystko jest czas”, a spóźnienia i improwizacja są na porządku dziennym. Początkowo było to dla mnie trudne, jednak z czasem zaczęłam dostosowywać się do tego luźnego podejścia i nawet nauczyłam się lekko spóźniać 😊.
Podczas mojego pobytu na Sycylii, nauczyłam się nie tylko języka włoskiego i angielskiego, ale także przekonałam się, że potrafię radzić sobie sama w każdej sytuacji. To doświadczenie dało mi ogromną pewność siebie i motywację do realizowania swoich celów. Poznałam wspaniałych ludzi z różnych krajów, którzy dzielili się ze mną swoją wiedzą i pozytywną energią.
Początki były trudne – przyjazd na miejsce był bardzo stresujący, ale po dwóch tygodniach zaczęłam czuć się swobodnie a po dwóch miesiącach mogłabym już na stałe zamieszkać na Sycylii.
Najważniejszą lekcją, jaką wyniosłam z tego wyjazdu, jest to, że warto próbować nowych rzeczy, rozszerzać swoją strefę komfortu i nie bać się wyzwań. Nawet jeśli pojawia się strach, warto go traktować jako motywację do działania. Erasmus na Sycylii nauczył mnie, że można osiągnąć wszystko, co się zaplanuje, jeśli tylko ma się odwagę i determinację.
Moja motywacja do wzięcia udziału w programie Erasmus była różnorodna. Przede wszystkim chciałam zdobyć międzynarodowe doświadczenie, które wzbogaciłoby moje CV i przygotowało mnie do pracy w międzynarodowym środowisku. Wiedziałam, że takie doświadczenie otworzy mi drzwi do wielu zawodowych możliwości, które w innym przypadku mogłyby pozostać poza moim zasięgiem.
Jednak równie ważna była moja ciekawość świata i chęć poznania nowych kultur. Sycylia, ze swoją bogatą historią, przepięknymi krajobrazami i ciepłymi ludźmi, była miejscem, które zawsze chciałam odwiedzić. Program Erasmus dał mi szansę spełnienia tego marzenia, jednocześnie umożliwiając mi naukę i rozwój osobisty.
Motywowało mnie także pragnienie nauki języków obcych. Język włoski i angielski to klucze do wielu drzwi w dzisiejszym świecie, a ja chciałam je opanować jak najlepiej. Wyjazd na Sycylię był idealną okazją do uczenia się tych języków w codziennych sytuacjach, co znacząco przyspieszyło mój postęp. Chciałam również udowodnić sobie, że potrafię poradzić sobie sama w nowym środowisku, z dala od rodziny i przyjaciół. Wiedziałam, że taka próba charakteru pozwoli mi lepiej poznać samą siebie i zyskać pewność siebie, która będzie nieoceniona w przyszłości.



Największym wyzwaniem, przed jakim stanęłam, była adaptacja do zupełnie nowego stylu życia na Sycylii. Jako osoba zorganizowana, przyzwyczajona do planowania i punktualności, musiałam nauczyć się funkcjonować w środowisku, gdzie wszystko działa na zasadzie “dolce far niente” – sztuki nic nierobienia. Sycylijczycy mają zupełnie inne podejście do czasu i obowiązków, co na początku było dla lekko frustrujące 😊

Podczas mojej pracy na Sycylii byłam naprawdę osobą od wszystkiego! Wynajmowanie apartamentów, udzielanie informacji w punkcie turystycznym, dostarczanie samochodów na lotnisko, sprzedaż wycieczek, a nawet radzenie sobie z nagłymi awariami – to była moja codzienność. Każdy dzień był jak odcinek reality show, pełen niespodzianek i wyzwań. Raz musiałam na szybko naprawić zepsutą windę, a innym razem ścigałam się z czasem, żeby dostarczyć samochód na lotnisko przed przylotem klienta.
Znalezienie mieszkania również nie było łatwe. Musiałam szybko przystosować się do lokalnych realiów wynajmu mieszkań, które w większości ukierunkowane były na krótkie pobyty turystyczne. Stresowałam się też, że nie zrozumiem dobrze właściciela mieszkania, ale finalnie przez całe dwa miesiące wyjazdu nawet go nie spotkałam 😊 Okazało się, że mieszkanie było dostosowane pod automatyczne wynajmy
Komunikacja w języku włoskim zawsze sprawiała mi lekkie trudności. Mimo wcześniejszej nauki i napisanej matury z języka włoskiego rozmowy z rodowitymi Włochami bywały wyzwaniem ze względu na ich szybki sposób mówienia i lokalne dialekty. W większości starałam się porozumiewać się po angielsku jednak z czasem, dzięki codziennym rozmowom, zaczęłam lepiej rozumieć i swobodniej rozmawiać w obu językach.
Emocjonalnie trudne były także momenty samotności i tęsknoty za domem. Chociaż poznałam wielu wspaniałych ludzi, to jednak bycie daleko od rodziny i przyjaciół bywało przytłaczające. Te chwile nauczyły mnie jednak radzenia sobie z samotnością i czerpania radości z nowych znajomości i doświadczeń.
Wyjazd na Sycylię był dla mnie prawdziwą emocjonalną kolejką górską. Początkowo czułam ogromny stres i niepewność. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, a ja musiałam się do nich przystosować. Jednak z czasem, gdy zaczęłam poznawać lokalną kulturę i ludzi, poczułam wielką radość i satysfakcję.
Największym źródłem pozytywnych emocji były nowe znajomości. Spotkałam ludzi z różnych części świata, którzy dzielili się ze mną swoją kulturą, doświadczeniami i entuzjazmem. Te międzynarodowe przyjaźnie stały się dla mnie źródłem wsparcia i inspiracji.

Codzienne życie na Sycylii, z jej pięknymi krajobrazami, sycylijską kuchnią i ciepłym klimatem, sprawiało, że czułam się jak w raju. Każdy spacer po plaży, każda wizyta w lokalnym markecie, każda wspólna kolacja z nowymi przyjaciółmi napełniały mnie radością i wdzięcznością za możliwość przeżycia tego wszystkiego.
Były też momenty trudniejsze, pełne nostalgii i tęsknoty za domem. Jednak te emocje nauczyły mnie, jak ważne jest docenianie małych chwil i cieszenie się teraźniejszością.
Wyjazd na Sycylię był jednym z najważniejszych doświadczeń w moim życiu, który nauczył mnie odwagi, samodzielności i otwartości na świat. Erasmus dał mi możliwość rozwoju na wielu płaszczyznach i sprawił, że stałam się bardziej pewna siebie i gotowa na przyszłe wyzwania.
II. Miejsce – Wiktoria Rogoza

Wymiana studencka w Trapani na Sycylii była wyjątkową okazją, by połączyć teorię zdobywaną podczas studiów na kierunku Turystyka i Rekreacja z praktyką, w otoczeniu pełnym południowego słońca i włoskiej kultury. Od pierwszego dnia byłam oczarowana gościnnością mieszkańców oraz zaangażowaniem naszych mentorów, Angelo i Aleksandry Corollo – właścicieli lokalnego przedsiębiorstwa turystycznego Trapani Easy.
Pierwszego dnia po spotkaniu z właścicielami obiektu, dowiedzieliśmy się, jak funkcjonuje ich firma, a następnie zgłębialiśmy tajniki systemu rezerwacji i obsługi klientów. Później sami zorganizowaliśmy bieg na orientację po urokliwych uliczkach Trapani, który nie tylko wymagał znajomości topografii miasta, ale także umiejętności współpracy w grupie.
Kolejne dni praktyk były równie intensywne. Drugiego dnia naszym zadaniem było zorganizowanie wycieczki do Palermo, gdzie pełniliśmy rolę przewodników dla nas oraz turystów nam towarzyszących. Trasa obejmowała m.in. Teatr Massimo, Katedrę, Ogród Botaniczny a my byliśmy odpowiedzialni zaczynając od transportu po atrakcje i gry integracyjne w autokarze. Było to wyzwanie, ale też cenne doświadczenie, które pokazało nam, jak ważna jest logistyka w turystyce.
Trzeciego dnia pogoda nam nie dopisała, ale mieliśmy plan awaryjny. Eksplorowaliśmy infrastrukturę sportowo-rekreacyjną, braliśmy udział w grze miejskiej oraz tańczyliśmy do włoskich przebojów. To był dzień pełen uśmiechu i spontaniczności.
Jednym z najbardziej pamiętnych dni była Rejs na wyspę Favignana. To był test naszych umiejętności organizacyjnych – od zapewnienia wodolotu po zorganizowanie wycieczki rowerowej. Grupa odpowiedzialna za tę wycieczkę stanęła na wysokości zadania. Na miejscu odwiedziłyśmy manufakturę tuńczyka oraz poznałyśmy historię tego miejsca.
Każdego dnia mieliśmy też okazję integrować się z lokalnymi mieszkańcami – od tańców przy zachodzie słońca po wspólne gry sportowe. Uczyliśmy się, jak organizować wydarzenia turystyczne dla różnych grup wiekowych. Szczególnie poruszający był dzień, kiedy zorganizowałyśmy grę miejską dla sycylijskich dzieci. Ich radość i zaangażowanie były najlepszą nagrodą za naszą pracę.
Praktyki zakończyliśmy wycieczką do malowniczego Erice, gdzie tańczyliśmy poloneza w sercu miasteczka, co wzbudziło niemałe zainteresowanie turystów i mieszkańców. Był to symboliczny moment, pokazujący, jak pięknie można łączyć różne kultury i tradycje. Każdy dzień tej wymiany był dla mnie szansą na rozwój – zarówno zawodowy, jak i osobisty. Zdobyłam cenne umiejętności organizacyjne, pogłębiłam znajomość języka angielskiego oraz nauczyłam się, jak pracować z turystami. Te praktyki nie tylko pozwoliły mi lepiej zrozumieć, jak funkcjonuje branża turystyczna i rekreacyjna, ale także nauczyły mnie, jak ważna jest otwartość na nowe doświadczenia i umiejętność adaptacji.
Moja motywacja podczas wymiany studenckiej wynikała z kilku czynników, które wzajemnie się uzupełniały. Była to przede wszystkim chęć rozwoju, pasja do turystyki oraz pragnienie sprawdzenia swoich możliwości w realnych warunkach zawodowych.
Odkąd pamiętam uwielbiam podróżować i poznawać nowe kultury, a możliwość praktyk na Sycylii była świetną możliwością do tego. Trapani, Palermo, Erice – te miejsca nie tylko dostarczały pięknych widoków, ale także były doskonałą okazją do nauki. Każdego dnia czułam się zmotywowana, aby w pełni wykorzystać te doświadczenia, bo wiedziałam, że są one nieocenioną lekcją na przyszłość.
Drugim, silnym bodźcem do działania była potrzeba rozwoju. W trakcie praktyk uczestniczyłam w organizacji wydarzeń, prowadzeniu wycieczek. Miałam okazję doskonalić się każdego dnia. Z każdym wyzwaniem rosła moja pewność siebie, a to, co na początku wydawało się trudne, stawało się coraz bardziej naturalne. Wiedziałam, że każde zdobyte doświadczenie będzie miało wpływ na moją przyszłą karierę.
Kolejnym czynnikiem była potrzeba przełamywania barier. Wymiana wiązała się z koniecznością komunikowania się w języku angielskim oraz radzenia sobie w sytuacjach, które często były nowe i wymagające. Choć na początku było to stresujące, szybko zorientowałam się, że im więcej praktyki, tym większy komfort w codziennych działaniach. Sukcesy, takie jak udana wycieczka do Palermo oraz pozytywne opinie turystów, były dla mnie dowodem, że jestem w stanie sprostać tym wyzwaniom, a to tylko motywowało mnie do dalszej pracy.


Ważną rolę odgrywała współpraca z zespołem. Zarówno mentorzy, kadra jak i reszta grupy tworzyli atmosferę wsparcia i wzajemnego zaangażowania. To poczucie wspólnoty dodawało energii i sprawiało, że każde zadanie było łatwiejsze. Wzajemne wsparcie i dzielenie się pomysłami pomagało nam realizować nawet najtrudniejsze projekty. Ta współpraca uświadomiła mi, jak istotne są relacje międzyludzkie w branży turystycznej. Ostatnim, ale niezwykle ważnym elementem mojej motywacji była chęć odkrycia, na co mnie stać. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, które pozwalały mi testować swoje możliwości. Nigdy bym nie przypuszczała, że odnajdę się w biegu na orientację, a wraz z moim kolegą z pary zajęliśmy drugie miejsce.
Każde z wyzwań stanowiło ważną lekcję i wzmocniło moją determinację do dalszego rozwoju.
Pierwszym dość trudnym ćwiczeniem była organizacja wycieczki do Palermo. Mieliśmy pełną odpowiedzialność za każdy aspekt – opracowanie trasy, transport, ciekawe opowieści o zabytkach oraz zapewnienie atrakcji dla turystów. Uczciwie podzieliliśmy się z grupą poszczególnymi zadaniami. Palermo to duże miasto, pełne historii. Najtrudniej było zapanować nad najmniejszym szczegółami i jednocześnie dbać o dobrą atmosferę w grupie. Na szczęście dzięki komunikacji i współpracy, nawet napotkane trudności, takie jak opóźnienia w transporcie, udało się szybko rozwiązać.
Kolejną próbą było dostosowanie się do zmiennych warunków pogodowych. Jeden z dni, kiedy planowano aktywności na świeżym powietrzu, okazał się deszczowy i chłodny. Szybko musieliśmy zmienić plany i znaleźć alternatywne atrakcje. W takich sytuacjach konieczna była kreatywność i umiejętność improwizacji. Dzięki elastycznemu podejściu i wsparciu zespołu, udało się przeprowadzić dzień aktywnie.

Największym osobistym wyzwaniem okazała się dla mnie organizacja gry dla dzieci. Zrozumiałam, że w przyszłości zdecydowanie lepiej odnajdę się w roli organizatora wydarzeń skierowanych do starszych uczestników lub dorosłych, co będzie dla mnie bardziej komfortowe. Każde z tych doświadczeń pozwoliło mi ćwiczyć cenne umiejętności, od zarządzania zespołem, po radzenie sobie w trudnych warunkach. Próby te nie tylko wzmocniły moje kompetencje, ale także przygotowały mnie na pracę w dynamicznej i wymagającej branży turystycznej.
Praktyki zagraniczne w Trapani były dla mnie istotnym doświadczeniem zawodowym, które pozwoliło mi zrozumieć funkcjonowanie branży turystycznej w kontekście lokalnym. Od początku mojej przygody z turystyką towarzyszyło mi poczucie ciekawości i otwartości na nowe wyzwania.
Spotkania z właścicielami obiektu turystycznego Trapani Easy oraz z lokalnymi mieszkańcami dostarczyły mi cennych informacji na temat specyfiki turystyki w regionie. Uczyłam się nie tylko technicznych umiejętności, ale także znaczenia budowania relacji z ludźmi oraz zrozumienia ich potrzeb.
Podczas organizacji różnych wydarzeń, mogłam praktycznie zastosować nabytą wiedzę podczas studiów. Zadania, z jakimi się spotkałam, wymagały elastyczności i umiejętności współpracy, co było kluczowe dla zapewnienia satysfakcji uczestników. Praca zespołowa w obliczu nieprzewidywalnych sytuacji, nauczyła mnie, jak ważne jest sprawność w dostosowaniu się do bieżących warunków.
Interakcje z lokalną społecznością były szczególnie wartościowe, ponieważ umożliwiły mi poznanie kultury, tradycji oraz codziennego życia mieszkańców. Spotkania na targach, wizyty u lokalnych rzemieślników czy udział w wydarzeniach społecznych poszerzyły moje doświadczenie o lokalny punkt widzenia i pokazały, jak turystyka wpływa na rozwój regionów. Czas spędzony w Trapani ugruntował moje przekonanie, że turystyka to nie tylko usługi, ale także sztuka tworzenia pozytywnych interakcji i wspomnień.
III. Miejsce – Michał Krawczyk

Swoją przygodę z Erasmusem przeżyłem w czeskim mieście Teplice, w ośrodku Lázně Teplice v Čechách. Mimo niepozornej nazwy, jest to jeden z najstarszych ośrodków tego typu w Europie Środkowej, który gościł takie sławy, jak Wolfgang Amadeus Mozart oraz Ludwig van Beethoven.
Jednak to nie wspomniane powyżej fakty najbardziej zachwyciły mnie podczas tej wymiany, lecz pacjenci oraz personel. Otwartość i chęć pomocy ze strony pracowników były dla nas codziennością. Doświadczenie, którym się dzielili, okazało się niezwykle pomocne, zwłaszcza w pracy z pacjentami z innych kultur. Staraliśmy się nie tylko brać ale również dawać. Omawianie różnic w technikach, programie nauczania oraz podejściu do zawodu pozwoliła mi spojrzeć na przyszłe plany z innej perspektywy. Życzliwość personelu nie kończyła się na godzinach pracy, a chęć integracji była cechą wspólną, co nieraz skutkowało późnymi powrotami do hotelu.
Na szczęście wymiana doświadczeń nie ograniczała się jedynie do pracowników. Czescy pacjenci chętnie dzielili się z nami faktami historycznymi oraz historiami własnego życia, w tym podróżami, sukcesami i porażkami. Pacjenci z Arabii Saudyjskiej, Niemiec i Rosji byli ciekawi naszej kultury, doświadczeń oraz planów na przyszłość.
Oczywiście, niektórych różnic nie dało się przezwyciężyć, na przykład kulinarnych. Czeska kuchnia, mimo niedużej odległości od Polski, różniła się w wielu aspektach, co nie zawsze nam odpowiadało. Na szczęście zawsze wynagradzano nam to słodkim deserem po kolacji.
Życie na wymianie nie ograniczało się jednak wyłącznie do ośrodka. Każdy weekend był okazją do wycieczki w nieznane. Niektóre z nich były sprawdzianem wytrzymałości, jak np. podróż przez cztery szczyty, od zamku przy Kostomlotach aż do szczytu Lovoš, gdzie mieliśmy szczęście doświadczyć najlepszego pokazu Perseidów, co wynagrodziło nam 32-kilometrową wędrówkę.
Jako fan fantastyki nie mogę również zapomnieć o podróży przez barwną Saską Szwajcarię. Pomimo stromych podejść, przez które moje serce biło szybciej niż na jakimkolwiek egzaminie, oraz zapachu zmęczenia innych uczestników, podziwiałem widoki, które pozwoliły mi poczuć się jak bohater fantastycznych światów, o których czytam w książkach.
Powroty z naszych wycieczek nie raz były trudne z powodu obolałych mięśni ale zawsze wynagrodzone miękkim łóżkiem w hotelu lub kąpielą w jeziorze ,nad którym spędziliśmy niejedną noc pod namiotem, Miladą.
Mimo że na początku wizja 11 tygodni spędzonych w obcym kraju wydawała się przerażająca, wymiana szybko dobiegła końca. Wróciłem z niej bogatszy o wspomnienia, doświadczenia oraz znajomości, które niewątpliwie pomogły mi się rozwinąć i z pewnością wpłyną, a może nawet zadecydują o mojej przyszłości.



Moja motywacja do działania podczas wymiany Erasmus wynikała z kilku ważnych czynników, które wpłynęły na moje doświadczenie. Przede wszystkim, kierowała mną silna chęć rozwoju – zarówno zawodowego, jak i osobistego. Spotkania z pacjentami z różnych kultur oraz codzienna wymiana doświadczeń z personelem pozwalały mi spojrzeć na przyszłe plany zawodowe z innej perspektywy. Rozmowy o różnicach w technikach, programach nauczania i podejściu do pracy były dla mnie niezwykle inspirujące. Dzięki temu miałem okazję zastanowić się nad swoją dalszą drogą i zyskałem świeże spojrzenie na rozwój zawodowy.
W mojej motywacji dużą rolę odegrała również życzliwość, którą spotykałem na każdym kroku – zarówno ze strony personelu, jak i pacjentów. Ich otwartość i chęć pomocy sprawiały, że czułem się coraz bardziej zaangażowany w to, co robiłem. Pacjenci chętnie dzielili się swoimi historiami o życiu, podróżach, sukcesach i trudnościach. Te rozmowy budziły we mnie ciekawość i chęć lepszego zrozumienia innych kultur. Każdy dzień przynosił nowe możliwości nauki, co sprawiało, że praca była dla mnie jeszcze bardziej satysfakcjonująca.
Równie ważna była dla mnie chęć przygody. Każdy weekend traktowałem jako okazję do odkrywania nowych miejsc i testowania swoich możliwości. Wędrówki po górach, malownicze krajobrazy i niezapomniane chwile, jak choćby widok Perseidów podczas jednej z wypraw, były dla mnie niezwykle satysfakcjonujące. Te wycieczki pozwalały mi odpocząć i poczuć się spełnionym. Czas spędzony na łonie natury, w towarzystwie nowych znajomych, pozytywnie wpływał na moje samopoczucie i motywację do dalszych działań.
Mój pobyt w Teplicach podczas wymiany Erasmusowej był pełen wyzwań, które wymagały ode mnie zarówno elastyczności, jak i odwagi. Na początku 11 tygodni spędzonych w obcym kraju wydawało się ogromnym wyzwaniem. Czułem się trochę przytłoczony perspektywą tak długiego czasu z dala od domu, ale szybko nauczyłem się, że każdy dzień przynosi nowe, cenne doświadczenia.
Jednym z największych wyzwań były różnice kulturowe i religijne, które napotkałem podczas pracy z pacjentami z różnych krajów, w tym z Arabii Saudyjskiej, Niemiec i Rosji. Każda kultura ma swoje własne normy i wartości, które wpływają na sposób, w jaki pacjenci podchodzą do opieki zdrowotnej. Zrozumienie i szanowanie tych różnic było kluczowe. Na przykład, jako mężczyzna, nie zawsze mogłem obsługiwać kobiety wyznające islam, co wymagało ode mnie dostosowania się do ich zasad i wrażliwości na kwestie religijne.
Różnice językowe były kolejnym wyzwaniem. Komunikacja w obcym języku, często angielskim lub czeskim, czasami bywała trudna. Zrozumienie medycznego żargonu i radzenie sobie z różnymi akcentami mogło być stresujące, zwłaszcza w sytuacjach, gdzie precyzyjna komunikacja była kluczowa. Pomimo tego, każdy trudny moment w komunikacji uczył mnie czegoś nowego.
Podczas pracy w ośrodku spotkałem się również z nowymi jednostkami chorobowymi, które wcześniej były dla mnie nieznane. Adaptacja do nowych metod diagnostycznych i terapeutycznych wymagała ode mnie szybkiej nauki i otwartości na zmiany. Czułem, że każde nowe wyzwanie jest krokiem naprzód w mojej zawodowej drodze.
Różnice kulinarne także były częścią tej przygody. Czeska kuchnia, choć bliska polskiej, różniła się w wielu aspektach. Niektóre potrawy były dla mnie zaskakujące i nie zawsze odpowiadały moim gustom, dzięki czemu jeszcze bardziej doceniłem przysłowiowy obiad u babci.
Emocje i uczucia są skomplikowane, dlatego nie zawsze mogłem dokładnie nazwać to, co czułem podczas mojego pobytu w Teplicach. Kiedy na początku stawałem na progu tej nieznanej przygody, byłem wypełniony ekscytacją. Perspektywa spędzenia 11 tygodni w obcym kraju wywoływała we mnie radość i ciekawość, a każdy nowy dzień niósł obietnicę odkrywania czegoś nowego.
Jednak równocześnie pojawiał się strach. Lęk przed długim czasem spędzonym z dala od domu i obawa przed radzeniem sobie z różnicami kulturowymi oraz językowymi towarzyszyły mi niemal codziennie. Obce normy i wartości, które spotkałem w pracy z pacjentami z różnych krajów, wywoływały we mnie uczucie niepewności. Komunikacja w obcych językach była wyzwaniem, które potęgowało mój strach i poczucie zagubienia.
Pomimo tych obaw, każda przezwyciężona trudność przynosiła mi chęć rozwoju i satysfakcję. Z każdym dniem, gdy uczyłem się nowych rzeczy i radziłem sobie z kolejnymi wyzwaniami, moja pewność siebie rosła. Tęsknota za domem była obecna, zwłaszcza w chwilach trudnych czy przy kulinarnych różnicach, ale poczucie wspólnoty z innymi uczestnikami wymiany i lokalnym personelem łagodziło ten ból. Życzliwość i otwartość ludzi, z którymi pracowałem i spędzałem czas, sprawiały, że czułem się częścią czegoś większego.
Podsumowując, mój pobyt w Teplicach był pełen złożonych emocji, które tworzyły niezapomniane doświadczenie. Radość z odkrywania nowych rzeczy, ekscytacja, ciekawość, chęć rozwoju, strach przed nieznanym, tęsknota za domem i poczucie wspólnoty – wszystkie te uczucia splatały się, tworząc wyjątkowy czas w moim życiu, który na zawsze pozostanie w mojej pamięci.